niedziela, 27 lipca 2014

Black & white everywhere




kuchenne łapki black&white



o tak, widzę je wszędzie,
to zestawienie kolorystyczne.

I nie mogę czasami przejść obojętnie.
I tak było tym razem,
wybrałam się tylko po brulion techniczny, na moje szablony i wydruki,
a wróciłam do domu z kompletem pomocników kuchennych.
Moja rękawica z krową prosiła już dawno o wymianę.

Tego tupu monochromatyczne grafiki widuję ostatnio bardzo często w norweskich sklepach.
Najczęściej jako motyw na poduchach i różnego rodzaju tekstyliach.



Black & white everywhere



Jak wam mija weekend?

W Norwegii upały nie odpuszczają, 
co prawda przed południem mieliśmy burzę,
ale jak tylko przestało padać, znowu słońce zaczęło przypiekać.

Bywają też takie miejsca, gdzie temperatura wody dochodzi do 28 stopni,
i jest wyższa od temperatury powietrza.
Ponoć na północy Norwegii, w strefie okołobiegunowej temperatury potrafią
oscylować wokół 30-tki. 
Co to się porobiło na tym świecie? :)



kuchenna rękawica black&white



Wczoraj w końcu udało mi się usiąść przy maszynie.
Nie skończyło się tylko na siedzeniu, nie nie...
"Robią się" morskie stworzonka, truskaweczki i pasiakowy misiak.
Nie omieszkam wam pokazać.



Black & white everywhere



Na koniec dziewczyny, 
strasznie wam dziękuję za wszystkie miłe komentarze,
dotyczące moich prac, aranżacji w salonie itp.

I na własnym przykładzie, chciałam was zachęcić, 
że jeśli o czymś marzycie, stawiacie sobie cele,
dążcie do ich realizacji.

Tak było z moją przygodą z szyciem.
Nigdy nie umiałam szyć na maszynie,
/kiedyś w szkole coś tam próbowaliśmy, ale dawno i zapomniane/
od ładnych kilku lat gdzieś tam było to moim marzeniem.
Zazdrościłam wszystkim zdolnym dziewczynom, które chwaliły się pięknymi pracami,
i powiedziałam sobie, że się nauczę, małymi kroczkami, powoli, ale dam radę.

Na początku szyłam ręcznie, igłą i nitką. 
Potem zaczęłam się uczyć na maszynie pożyczonej, tak bez tzw. "prądu",
kręciłam ręcznie, aż ręka bolała; dopiero po jakimś czasie odważyłam się i na najmniejszych obrotach,
powoli zaczęłam szyć już z "prądem", wychodziło różnie, ale im więcej, 
tym te szwy wyglądały coraz ładniej i równiej.

Teraz też nie wygląda to idealnie,
ale zainwestowałam w swój własny "Łucznik" i naprawdę cieszę się tym szyciem.
Sprawia mi to dużo frajdy i satysfakcję, że to moje, że sama to stworzyłam.

Dlatego dziewczyny wierzcie w swoje możliwości
i nie poddawajcie się :)


Ściskam was mocno 



6 komentarzy:

  1. Mi też marzy się szycie, a ciągle myśli typu to nie dla mnie wygrywają..
    U Ciebie bardzo mi się podoba!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka Twojego posta jest akurat dla mnie. Podziwiam wszystkich, którzy szyją, bo ja nie umiem :( Ale od chyba dwóch tygodni jestem w posiadaniu maszyny do szycia. Mam ją tylko na przechowanie, ale czas ruszyć się i zrobić z niej użytek :) Łapki śliczne, nie dziwię się, że się skusiłaś. A truskawki przesłodkie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj kochana,jak ja cię rozumiem! Mnie to szycie też wciągnęło ;p
    Świetne te zwierzątkowe łapki!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja teraz nie wyobrażam sobie jak można nie umieć szyć :) Przecież to takie proste :) Czasami gorzej z wykrojem ale zszyć coś to pestka :) 2 lata temu też nie wiedziałam z czym to się je :) Teraz szyciem na pożyczonej starej maszynie, zarabiam na nową własną. Piękne te grafiki skandynawskie, choć bardzo mi się z zimą kojarzą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo Twojej zachęty chyba nie dałabym rady. Mam na prawdę dwie lewe ręce do takich prac jednak Ty mnie zachwycasz za każdym razem

    OdpowiedzUsuń
  6. To teraz moja kolej na naukę szycia:) Zakupy świetne !!! Zwierzaki kojarzą mi się ze świętami :)

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że znalazłeś chwilkę, by zostawić swój ślad.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...