środa, 5 grudnia 2012

Kartki bożonarodzeniowe

Dzisiaj spadł u nas pierwszy biały puch. Zrobiło się naprawdę zimowo. I właśnie dzisiaj poczułam, że Święta już niebawem i coś świątecznego wisi w powietrzu.

Tak naprędce powstały bożonarodzeniowe kartki. 
Przygotowania do Świąt niestety stanęły w miejscu ze względu na to, że już niebawem odbieramy klucze do naszego własnego mieszkanka. Dni teraz spędzam na planowaniu i szykowaniu się do przeprowadzki no i w oczekiwaniu i przygotowywaniu się na przyjście naszego dzidziusia. Czasu na blogowanie niestety też jest niewiele.

Na nowym mieszkanku na pewno pojawią się jakieś dekoracje świąteczne. Wtedy tylko Święta mają swój prawdziwy urok i można je w pełni przeżywać.

Kartki tegoroczne przedstawiają się tak jak poniżej:






środa, 17 października 2012

Kupione, wyszperane

Witajcie
Muszę przyznać, że uwielbiam wszelkiego rodzaju dekoracje. A tu w Norwegii zainspirowałam się totalnie. No i stałam się zbieraczem wszelkiego rodzaju przedmiotów dekoracyjnych. A od kupowania ich (przeważnie w sklepach z tzw. "drugiej ręki") jestem wprost uzależniona :)

Ostatnio niespodziewanie przy jednej z wizyt w sklepie wpadły mi w oko czarne, dosyć duże świeczniki, no... i już zadomowiły się u mnie na komodzie. Wstępnie przeszła mi przez głowę myśl o ich przemalowaniu (oczywiście na biało), ale doszłam jednak do wniosku, że ta czerń ma coś w sobie, no i są fajnie poprzecierane, tak jak lubię. Stanęło więc na tym, że pozostaną czarne (świetnie współgrają z białymi świecami).

A oto kilka fotek z komody:






Po wielu odwiedzinach blogowych bardzo spodobały mi się stylizowane litery bądź napisy dekoracyjne. 
I na regale (mamy taki duży regał, który służy jako ścianka oddzielająca nasz mały salonik od kuchni, a przy okazji jest funkcjonalny i naprawdę przydatny przy zagospodarowaniu tak małej powierzchni) zagościł nowy napis. 
Litery są naprawdę duże, i do tego mają świetne nadruki.



A propos nadruków, niestety transfer z wydruków atramentowych nie wychodzi profesjonalnie. 
Ale trzeba lubić to co się ma :) 
Zrobiłam pojemnik na przybory kuchenne ze starej doniczki glinianej. Nadruk jest jaki jest, ale rezultat nawet mnie satysfakcjonuje, no i w końcu mogę pomieścić wszystkie kuchenne szpargałki.


Pochwalę się też przy okazji nową tablicą. W końcu udało mi się dostać coś tak ładnego, a przy tym będzie okazja uporządkować wszystkie karteczki-przypomnienia, które walają się to tu to tam. Śliczne są te małe serduszka-magnesiki (szkoda tylko, że nie ma ich więcej). Umieściłam na niej nawet zdjęcie naszego nienarodzonego maleństwa.




Pozdrawiam serdecznie.

sobota, 13 października 2012

Jesiennie i kwiatowo

Za oknem mamy już prawdziwą norweską jesień. Temperatury znacznie spadły, bez ciepłej kurtki ani rusz. 
U nas wraz z nastaniem jesieni czas na duże zmiany. 
Niedługo pożegnamy się z naszym małym wynajmowanym mieszkankiem i może uda się za jakiś czas wprowadzić do własnego M. Już nie mogę się doczekać urządzania własnego mieszkania, jak to się mówi "wolność Tomku w swoim domku" - więc będzie duże pole do popisu:) 
W styczniu pojawi się nasza wyczekiwana mała istotka. Przygotowania do narodzin już ruszyły, ważniejsze zakupy dla dzidziusia już zostały poczynione.

A w domku też już jesiennie, a że kwiaty teraz można kupić dosyć tanio, nie próżnowałam i na parapecie pojawiły się jesienne akcenty. Niestety to okno to jedyne w mieszkanku, gdzie kwiaty chcą rosnąć, dlatego parapet został przez nie zdominowany.







Strasznie podobają mi się te kolory (nie znam gatunków roślin - może to wrzosy???). Urzekły mnie swoim urokiem te drobne kwiatuszki.
Doniczki do kwiatów kupuję zawsze w sklepach z używanymi przedmiotami, często udaje mi się kupić coś ciekawego dosłownie za parę koron. A jak akurat kształt i faktura doniczki mi się podobają, a kolor niestety nie, to pędzle idą w ruch i przemalowuję je na ulubione kolory.

Poniżej moje ukochane bluszcze, strasznie je lubię, no i jak widać pochmurny i chłodny klimat norweski bardzo im odpowiada.

Ta gliniana, środkowa doniczka miała straszny zielonkawy kolor, może dlatego kosztowała zaledwie 5 koron. A po przemalowaniu na biało prezentuje się naprawdę dobrze.





Od zawsze marzyła mi się taka duża latarenka, które widuję w sklepach nagminnie. Chorowałam na nią od dawna i ku mojemu zaskoczeniu mąż zrobił mi miłą niespodziankę. Na razie stoi sobie w kąciku w pokoju, ale już szukam dla niej lepszego miejsca. 


Drugi lampionik wisi w oknie, jego struktura przypomina mi orientalne klimaty.




W oknie zawisła również klateczka z ptaszkiem. Klateczka drewniana, znaleziona gdzieś w piwnicy u rodziców - kiedyś zabawka mojej młodszej siostry (okropna z ćwierkającym ptaszkiem). Teraz przemalowana na biało i wisi sobie w oknie nad kwiatami. Zamieszkał w niej porcelanowy ptaszek.



Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.

czwartek, 19 lipca 2012

Jestem

Witajcie.

Jak miło jest wrócić w blogowy świat, już mi tego bardzo brakowało.

Niestety moja nienarodzona dzidzia trochę się buntowała i mieliśmy pewne komplikacje, do tego dochodziło ogólne zmęczenie i dolegliwości ciążowe.
Ale teraz wyszliśmy na prostą i te najtrudniejsze miesiące mamy już za sobą (miejmy nadzieję).

Przez ten wolny czas nie udało mi się za dużo projektów wcielić w życie. Bardziej czas leciał na planowaniu niż realizacji.

Lato w Norwegii też nas nie rozpieszcza, średnie temperatury oscylują w granicach 17-20 stopni i często pada deszcz. 

A tu dwa obrazki krzyżykowe, które udało mi się stworzyć (drugi jeszcze wymaga trochę pracy). Teraz wszystko tworzę z myślą o tej małej istotce, która niebawem pojawi się w naszym życiu.



Przeprosiłam również szydełko i dziergam sobie kwadraciki. Może powstanie z tego kocyk. Zobaczymy jaki będzie efekt końcowy.


Pozdrawiam. 
Uciekam tym razem na krótko.
Karolina

piątek, 25 maja 2012

Po dłuższej nieobecności

No i w końcu jest... LATO w Norwegii. Od poniedziałku pięknie grzeje i nareszcie można zażyć kąpieli słonecznej. Już powoli zazdrość mnie ogarniała, gdy słyszałam jak to pięknie, wakacyjnie jest w Polsce.

***


Wszystkie plany dekoracyjne odłożyłam na bok, a to za sprawą pewnej niespodziewanej wiadomości, która nas bardzo miło zaskoczyła:) I teraz większość czasu spędzam na lekturze i wypoczynku w ogrodzie.
Tyle myśli mi się kłębi w głowie, tyle planów...
No i oczywiście podczytuję sobie troszeczkę na Waszych blogach. 

***

Na koniec uchylę rąbka tajemnicy nad czym obecnie pracuję. Prace idą bardzo powoli, jak będzie gotowe to pokażę efekty.


A tymczasem pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę słonecznego, udanego weekendu.
Karolina

czwartek, 17 maja 2012

Pierwsze spotkanie z transferem

Witajcie kochani. Dzisiaj obchodzone jest narodowe Święto Konstytucji Norwegii. W tym dniu dużo się dzieje na ulicach miast. Mają miejsce liczne pochody, zabawy i gry na świeżym powietrzu. W pochodach maszerują głównie dzieci ze szkół, ubrani w kolorowe stroje w barwach narodowych, wymachują flagami norweskimi. Imprezy trwają cały dzień i wszyscy tłumnie wychodzą na ulice, bawią się, jedzą lody i słodkości.
Bardziej zainteresowanych tym świętem odsyłam na stronkę. Tam można więcej poczytać o kraju itp.
Ja również wybieram się wkrótce na miasto trochę poświętować:).

A propos tytułu posta. Spróbowałam swoich sił z transferem nadruku na drewnie. Trochę wcześniej poczytałam na blogach, jak to się robi. Wykorzystałam metodę z preparatem "Modge Podge". Efekty (jak na początek) są dla mnie w pełni zadowalające. Niestety mam drukarkę atramentową i przy usuwaniu zewnętrznej warstwy papieru atrament trochę się rozmazywał. 

Na pierwszy raz wydrukowałam sobie małe elementy. Bałam się, że coś nie wyjdzie i zniszczę sobie tackę. Tackę pomalowałam tylko na biało i przetarłam na brzegach by uwydatnić naturalny kolor drewna. 




Wykonałam również ramki/zawieszki w stylu vintage. Najpierw pokryłam brązową potem białą farbą i przetarłam na brzegach. Mam parę pomysłów na ich wykorzystanie w mieszkanku, na razie dwie posłużyły jako zawieszki.

W Norwegii bardzo popularne są różnego rodzaju i rozmiaru "latarenki". Norwegowie często stawiają duże lampiony przed wejściem do domu, a ich przyjemne i ciepłe światło zaprasza przybyłych gości do środka. 
W sklepach lampionów jest multum, od koloru do wyboru. Ceny niestety też często są "kosmiczne". Ja ostatnio miałam szczęście na promocję i latarenkę poniżej udało mi się zakupić za 25 koron, tj. ok. 13-14 zł.






Jeśli chodzi o zakupy w Norwegii polecam sklepy, które często odwiedzam i na każdym kroku można je spotkać. Jak ktoś ma ochotę to zapraszam do odwiedzenia stron internetowych, a jest na co popatrzeć: KID, Kremmerhuset, Tilbords, nille.

Tak prezentuje się taca na komodzie. Zawieszki umieściłam na moich ulubionych świecznikach.



Pozdrawiam świątecznie.
Karolina

niedziela, 13 maja 2012

Wyszperane, znalezione

Witam w tą chłodną, norweską niedzielę. Pogoda nas nie rozpieszcza, wiosna w tym roku nie chce u nas zamieszkać. Dlatego dzień mija w domu na leniuszkowaniu. 
Moje transfery prawie ukończone, w następnym poście postaram się pokazać rezultaty. 

A dzisiaj trochę fotek z moich ostatnich poszukiwań w ulubionym sklepiku ze starociami i używanymi rzeczami. Czasami udaje mi się wyszperać coś interesującego i naprawdę za niewielkie pieniążki. Niestety Norwegia jest znana z tego, że jest bardzo drogo. Ja rzadko mogę sobie pozwolić na zakupy w dobrych sklepach z dekoracjami typowo skandynawskimi (a sklepy są cudne, można tam spędzać całe dnie i oczu nie można oderwać od tych wspaniałości). W Polsce dużo się czerpie z tego wzornictwa i na pewno wiecie o czym mówię. 

Niedawno kupione dwa ozdobne, szklane pojemniki. Mogą służyć do celów kuchennych, np. na przyprawy. U mnie zamieszkały w nich muszelki i cukiereczki.



A to mój najbardziej udany zakup. Dwa ażurkowe świeczniki. Bardzo lubię ten motyw w ozdobach i wszelkiego rodzaju naczyniach. Przypominają mi koronkę, którą tak bardzo lubię. 
Zbiegiem okoliczności świetnie pasują do mojej ażurowej cukierniczki, kupionej kilka lat temu.




Szklane naczynie/świecznik. Lubię takie bezbarwne, naturalne szkło. Ostatnio bardzo modne stały się naczynia z błękitnego szkła, przyznam, że mi też przypadło do gustu. Myślę nawet o własnoręcznym barwieniu /trochę poczytałam o tym w internecie i mam już pełen ogląd na tą technikę/.


Kupiłam też dwie nieduże miseczki. Takich naczyń nigdy za wiele. Jedna biała ceramiczna, druga ze srebrnego szkła. 



Miłego niedzielnego popołudnia:)
Karolina
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...