o tak, widzę je wszędzie,
to zestawienie kolorystyczne.
I nie mogę czasami przejść obojętnie.
I tak było tym razem,
wybrałam się tylko po brulion techniczny, na moje szablony i wydruki,
a wróciłam do domu z kompletem pomocników kuchennych.
Moja rękawica z krową prosiła już dawno o wymianę.
Tego tupu monochromatyczne grafiki widuję ostatnio bardzo często w norweskich sklepach.
Najczęściej jako motyw na poduchach i różnego rodzaju tekstyliach.
Jak wam mija weekend?
W Norwegii upały nie odpuszczają,
co prawda przed południem mieliśmy burzę,
ale jak tylko przestało padać, znowu słońce zaczęło przypiekać.
Bywają też takie miejsca, gdzie temperatura wody dochodzi do 28 stopni,
i jest wyższa od temperatury powietrza.
Ponoć na północy Norwegii, w strefie okołobiegunowej temperatury potrafią
oscylować wokół 30-tki.
Co to się porobiło na tym świecie? :)
Wczoraj w końcu udało mi się usiąść przy maszynie.
Nie skończyło się tylko na siedzeniu, nie nie...
"Robią się" morskie stworzonka, truskaweczki i pasiakowy misiak.
Nie omieszkam wam pokazać.
Na koniec dziewczyny,
strasznie wam dziękuję za wszystkie miłe komentarze,
dotyczące moich prac, aranżacji w salonie itp.
I na własnym przykładzie, chciałam was zachęcić,
że jeśli o czymś marzycie, stawiacie sobie cele,
dążcie do ich realizacji.
Tak było z moją przygodą z szyciem.
Nigdy nie umiałam szyć na maszynie,
/kiedyś w szkole coś tam próbowaliśmy, ale dawno i zapomniane/
od ładnych kilku lat gdzieś tam było to moim marzeniem.
Zazdrościłam wszystkim zdolnym dziewczynom, które chwaliły się pięknymi pracami,
i powiedziałam sobie, że się nauczę, małymi kroczkami, powoli, ale dam radę.
Na początku szyłam ręcznie, igłą i nitką.
Potem zaczęłam się uczyć na maszynie pożyczonej, tak bez tzw. "prądu",
kręciłam ręcznie, aż ręka bolała; dopiero po jakimś czasie odważyłam się i na najmniejszych obrotach,
powoli zaczęłam szyć już z "prądem", wychodziło różnie, ale im więcej,
tym te szwy wyglądały coraz ładniej i równiej.
Teraz też nie wygląda to idealnie,
ale zainwestowałam w swój własny "Łucznik" i naprawdę cieszę się tym szyciem.
Sprawia mi to dużo frajdy i satysfakcję, że to moje, że sama to stworzyłam.
Dlatego dziewczyny wierzcie w swoje możliwości
i nie poddawajcie się :)
Ściskam was mocno
Mi też marzy się szycie, a ciągle myśli typu to nie dla mnie wygrywają..
OdpowiedzUsuńU Ciebie bardzo mi się podoba!
:)
Końcówka Twojego posta jest akurat dla mnie. Podziwiam wszystkich, którzy szyją, bo ja nie umiem :( Ale od chyba dwóch tygodni jestem w posiadaniu maszyny do szycia. Mam ją tylko na przechowanie, ale czas ruszyć się i zrobić z niej użytek :) Łapki śliczne, nie dziwię się, że się skusiłaś. A truskawki przesłodkie!
OdpowiedzUsuńOj kochana,jak ja cię rozumiem! Mnie to szycie też wciągnęło ;p
OdpowiedzUsuńŚwietne te zwierzątkowe łapki!
Pozdrawiam :)
Ja teraz nie wyobrażam sobie jak można nie umieć szyć :) Przecież to takie proste :) Czasami gorzej z wykrojem ale zszyć coś to pestka :) 2 lata temu też nie wiedziałam z czym to się je :) Teraz szyciem na pożyczonej starej maszynie, zarabiam na nową własną. Piękne te grafiki skandynawskie, choć bardzo mi się z zimą kojarzą :)
OdpowiedzUsuńMimo Twojej zachęty chyba nie dałabym rady. Mam na prawdę dwie lewe ręce do takich prac jednak Ty mnie zachwycasz za każdym razem
OdpowiedzUsuńTo teraz moja kolej na naukę szycia:) Zakupy świetne !!! Zwierzaki kojarzą mi się ze świętami :)
OdpowiedzUsuń